I w zasadzie nawet nie do końca jest to kłamstwo.
Otóż Stateczna po uprzednich długich, telefonicznych i internetowych ustaleniach z Krakowską Przyjaciółką postanowiła do niej wyruszyć.
Gwoli wyjaśnienia szykujemy razem spory projekt, który chciałybyśmy wcielić w życie już w pierwszej połowie października. Praca przez sieć idzie nam dobrze, ale pewne rzeczy lepiej ustalać będąc w jednym mieście, najlepiej paszcza w paszczę, co po pierwsze jest znacznie bardziej komfortowe, a po drugie tak pracuje się znacznie wydajniej.
Stateczna (jak zawsze) potrzebowała urlopu, więc wszystko ułożyło się dość niesamowicie.
I tak oto proces twórczy trwa, ale czymże byłaby delegacja bez roboczych wyjść-na-coś-dobrego...? Taki już się utarł zwyczaj z Krakowskimi, że jak tylko oni wpadają na nasz grunt, albo my odwiedzamy ich, to koniecznie musimy spożyć sushi.
Sushi było więcej, ale pierwsza porcja została pożarta w tempie dość ekspresowym...
Bardzo, bardzo, bardzo smaczne!
"Susharnia" Horai sushi zacnym miejscem jest.
A na osłodę wieczoru znalazła się i chwilka na orzeźwiającego drinka miętowego.
Teraz po obżarstwie (cóż, inaczej tego nie nazwiemy) i błogim lenistwie około-posiłkowym nadszedł czas na powrót do działań.
Stateczny natomiast radzi sobie w domu sam*.
Stateczny natomiast radzi sobie w domu sam*.
Może niektórzy dziwią się, że nigdy nie narzeka, kiedy wyjeżdżam (nawet na kilka dni)...
*
SM: Kochanie co macie w planach na sobotę?
S: Jedziemy na obiad do mojej mamy.
SM: Kochanie, co macie w planach na niedzielę?
S: Twoja mama zaprosiła nas na obiad.
SM: Kochanie zrobiłeś zakupy na te dni, kiedy mnie nie będzie? Pamiętaj, że musisz wcześniej przygotować obiad na kolejny dzień, bo inaczej ciężko będzie ci się wyrobić...
S: Moja mama podrzuciła nam garnek ogórkowej, zapas naleśników, pierogów i sosu do spaghetti już z mięsem...
Taki to się ustawi!
Mamusie rozpieszczą, a Małżonek się dziwi, jak żona się z czymś nie wyrobi... bo przecież jak to? On z dzieckiem i poprane miał i ugotowane - taki zaradny, nieprawdaż.
Taki to się ustawi!
Mamusie rozpieszczą, a Małżonek się dziwi, jak żona się z czymś nie wyrobi... bo przecież jak to? On z dzieckiem i poprane miał i ugotowane - taki zaradny, nieprawdaż.