poniedziałek, 28 lipca 2014

Wsi spokojna, wsi wesoła.

Weekendy mijają stanowczo za szybko, a przynajmniej w Statecznym Domostwie (choć mam pewne podejrzenia, że to zjawisko na szerszą skalę). Staramy się, żeby Dziecię miało w tym czasie jak najwięcej zajęć, im więcej na świeżym powietrzu - tym lepiej. Szczególnie, że Okruch ostatnimi czasy wyjątkowo intensywnie testuje naszą cierpliwość (w żłobku natomiast jest ponoć jest b. grzeczny) i coś mi się wydaje, że to nasza obecność ma na niego zły wpływ. W każdym razie im więcej wyszaleje się na dworze, tym mniej sił ma na dokazywanie. W ten weekend na pogodę nie można było narzekać, więc od rana do wieczora siedzieliśmy pod miastem - śniadania u Dziadków, grillowanie w ramach obiadu i drzemki (specjalność Statecznego i Okrucha) pod chmurką.



W niedzielę wybraliśmy się na spacer po Muzeum Wsi Lubelskiej.


Kusiły nas co prawda atrakcje w centrum Lublina (Carnaval Sztuk-Mistrzów), ale uznaliśmy, że Okruch lepiej wyszaleje się biegając po Skansenie. Zebraliśmy Dziadków i przyjaciół i wyruszyliśmy. Wędrówki z Dziadkami mają wiele plusów - nie wiedzieć czemu jedną z ich ulubionych atrakcji jest zabawa z Okruchem, który wykorzystuje to ile wlezie. Ostatnio nawet zdarzyło mu się zażądać telefonu do Babci i mimo nieszczególnie bogatego słownictwa zdołał na mnie naskarżyć:


Okruch [przynosząc komórkę Statecznej]: Halo Baba! 
Stateczna: Co chcesz synu? Mam zadzwonić do Babci?
O. kiwa głową 
SM: O proszę, jednak jak chcesz to potrafisz przytaknąć. Proszę bardzo, możesz rozmawiać z Babcią.
Babcia: Cześć Niuniu powiedz Babci co u ciebie?
O. [z przejęciem]: Babi! Brum babach! Mama brum brum, nie nie nie! 

Co w wolnym tłumaczeniu (i co od razu Babcia załapała) oznacza, że mama skonfiskowała autko, którym Okruch z uporem rzucał o podłogę.

W każdym razie zwiedziliśmy raptem kawałek tego wspaniałego miejsca (zajęło nam to około trzech godzin) i musieliśmy wracać, bo czekał już na nas grill u chrzestnej Okrucha. Następnym razem wybierzemy się na piknik - prowiant jest konieczny, żeby spędzić tam trochę więcej czasu. W niedzielę poratowały nas pajdy chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym, cebularze, pączki i inne wypieki rozdawane na miejscu przy dźwiękach skocznej muzyki.


Budynek recepcji.

Symulacja żniw pt. "żniwowanie w skansenie" ;)

Posiłek dla pracujących przy kosach.

 Wnętrze jednej z chat.

 I sień (tak mi się wydaje).

 Dzieciaki miały frajdę z głaskania kozy (kozła?), który wydawał się usatysfakcjonowany. Ja jednak miałam wrażenie, że patrzy na mnie spod byka i nie odważyłam się na kizianie.





 Łowieczki.

 Piękny dworek, ogród różany i nie tylko. Jestem pewna, że to jedno z ulubionych miejsc na sesje ślubne. 

 Dworek z boku.

Obok wozu stało stoisko z lodami - w sam raz na taki upał.

W niedzielę wieczorem Okruch po prostu padł - nie miał najmniejszych trudności z zasypianiem, nie miał sił się kłócić. Nam też zasypiało się dość niesamowicie.

A poza tym znalazłam dwa storczyki, które ostatecznie mogłabym spróbować hodować: 

Ale Stateczny skompromitował mnie w sklepie...

Stateczny: Niech mi Pani powie, czy one potrzebują wody?
P. Kwiaciarka: Hm, oczywiście, że potrzebują.
Stateczny: Widzisz kochanie, nie przetrwają na twoim treningu pustynnym, nie będziemy wydawać tylu pieniędzy żebyś mogła hodować kolejne patyki. 
Stateczna [nieśmiało]: To może chociaż dla mnie ten mini-storczyk?
Stateczny: Mini-patyków też nie będziemy hodować. 

... więc kupiłam tylko dwie sztuki na prezenty.

5 komentarzy:

  1. Tekst Statecznego cudowny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie piękne storczyki. Zazdraszczam obdarowanym nimi. Cudny kolor. Ja raczej mam tradycyjne, ale to nie znaczy, że kolekcji nie powiększę. Mój M. nie marudzi, bo moje kwitną jak ta lala. Jeden średniej wielkości ma obecnie 21 kwiatów na sobie :o

    Z dokazywaniem i sprawdzaniem wytrzymałości rodziców to nawet nie będę mówić. Aż za dobrze czujemy to ostatnio na swojej skórze, a Gutek śmieje się w głos, jak tylko któremuś z nas coś na złość zrobi. Mam nadzieję, że z tego wyrośnie.

    Muzeum/skansen piękne :) Zawitamy tam na pewno będąc na Lubelszczyźnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy się wybieracie? W takim razie spotkanie obowiązkowe, może wspólny wypadek do Skansenu?
      Ja wiem, że Ty masz rękę do storczyków i tego w Tobie nie lubię, o! ;)

      Usuń
  3. Stateczny - za*ebiste poczucie humoru! :)))))
    Byłam w zeszłym roku w tym muzeum.... bardzo mi się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, kocham go między innymi za to poczucie humoru... chyba, że akurat mnie nim drażni :D

      Usuń