Tytuł nieco mylący, bowiem ani Stateczna, ani Szanowny Małżonek przebierać się "halołinowo" zamiaru nie mają, a o innych przebierankach nie ma co trąbić w internetach.
Przebierać się za to mają zamiar kubeczki. Niesamowicie mi się to podoba i w związku z tym ruszyła produkcja ocieplaczy. Więcej na ich temat w kolejnym poście, a teraz tylko mała zapowiedź:
Swoją drogą, pozostając w temacie garderoby, poprosiłam Małżonka, żeby wyprasował mi zieloną spódnicę. Rano wstaję, rozglądam się... spódnica wymięta jak była, tak jest. Za to bordowa bluzka wybitnie prosta, a to jeden z tych cudownych ciuchów, który akurat prasowania nie wymaga, bo doskonale przylega do ciała i śladu zagięć na niej nie ma zaraz po założeniu.
M: [dzwoni do małżonki w poczuciu dobrze wykonanej misji] I jak kochanie, dobrze wyprasowałem?
S.M: A i owszem skarbie, choć prosiłam o zieloną spódnicę, to trzeba ci przyznać, że bordowa bluzka wyprasowana jest dość niesamowicie...
Bo ponoć Małżonka trzeba chwalić, żeby się nie zniechęcił! Bo inaczej wyczuje sytuację i partacząc każdą robotę pozbędzie się wszelkich obowiązków... nie ze mną te numery, może być bordowa bluzka, mam do niej nie wymagające prasowania kraciaste getry! To się nazywa edukacyjna garderoba...
No jakie piękne. Kurka wszyscy robia jakieś robótki a ja taki beztalent. Ech. Cudo cudo i ja chcę ten 5 w pierwszym rzędzie niebiesko białe pasy z kwiatkami i 1 w drugim rzędzie biały z biedroneczką. Kogo mam zamordować, żeby je dostać :D
OdpowiedzUsuńZachciewajkę da się spełnić :-)
UsuńE tam - ja Ci zazdroszczę ręki do storczyków, rosną Ci cudnie! Ja mam trzy - od niedawna jakimś cudem dwa zaczęły kwitnąć, ale szału nie ma. Jeden został połamany przez Okrucha i Małżonka podczas zabawy - nie wiem jakim cudem... drugi chyba padł na dobre, bo stał w takim miejscu, że mi się o nim zapominało dość regularnie... Ucięłam mu co się dało, bo zauważyłam że coś tam zielenieje i walczy (większość liści zmarniała, a ponoć to już b. źle dla storczyków)... postoi trochę i zobaczymy.
:D
OdpowiedzUsuńI ja w przebieranki się bawię! Szczęśliwa z Ciebie żona, u nas niestety żelazko stoi/leży i czeka aż się do niego uśmiechnę ...;)
OdpowiedzUsuńJa się do żelazka czasem uśmiecham, ale odkąd Okruch na świecie to jakoś ta rola częściej Małżonkowi przypada. Choć do ubranek Okrucha więcej cierpliwości mam ja i nawet sprawia mi przyjemność ich prasowanie :-)
UsuńA najbardziej lubiłam swego czasu prasowanie pieluch tetrowych... szybko i jakoś tak ładnie :-)
Piękne :) Zazdraszczam :p
OdpowiedzUsuńNie ma co zazdrościć, trzeba zamawiać! :-D
UsuńPiękna kolekcja! Przed produkcja własnej powstrzymuje mnie tylko watpliwośc, czy da się z nich pić?
OdpowiedzUsuńDa się, a nawet bardzo przyjemnie trzyma się kubek z gorącą herbatą... trzeba tylko zrobić ciut krótsze, żeby było miejsce na paszczę.
Usuń