czwartek, 24 października 2013

Paskudztwo, obrzydlistwo!

Myślałam, że mój Mąż jest mądry i dobry, kocha mnie i dlatego mi dogadza. Otóż jednak nie. Mój Małżonek postanowił mnie otruć. Tak. Wstał rano, jakby nigdy nic. Ze zwykłym uśmiechem na twarzy podał mi kawę. Wyszedł do pracy. Wypiłam kawę i padłam. No, prawie padłam. Ale wewnętrznie padłam i to się liczy.
Otóż w domu zabrakło mleka. Mój małżonek robiąc mi kawę robi również poranną porcję mleka modyfikowanego Okruchowi… czy muszę dopowiadać jakim tropem poszedł chory męski umysł?
Paskudztwo obrzydlistwo!

Niedługo po tym niecnym uczynku (zupełnym przypadkiem) zdarzyło się tak, że skisło się pomarańczowemu Tymbarkowi. Miałam sok wylać, doniosłam karton do zlewu, ale Okruch zaczął marudzić, więc czynności nie wykonałam.
Porzuconym sokiem po powrocie z pracy zainteresował się Mąż…
Nie powiem, żebym tego nie przewidziała – dlatego chciałam go nawet uprzedzić, ale zanim zdążyłam, on już wziął solidny łyk…
Istnieje jakaś uczciwość na tym świecie! 

4 komentarze:

  1. Oko za oko, ząb za ząb :)))) i to przez przypadek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje dzieciaki nie znosiły mleka modyfikowanego. Julka mając niespełna pół roku przeszła na krowie a Marcin tylko matkowe ;) Modyfikowane jest be!
    Jakby co to ja miałam inny patent na (prawie) krwawą zemstę - herbata/kawa z wodą z octem (z czajnika co się odkamieniał). Teraz przylepiam wielką kartkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okruch odkąd odrzucił pierś (nieco ponad jedenaście miesięcy sobie wtedy liczył) dostaje rano Enfamil i całkiem mu smakuje. Chociaż to jedyny raz, kiedy przyjmuje mleko... poza tym woli wodę i posiłki stałe, najlepiej mięsne, choć nie pogardzi właściwie niczym... no, ważne, żeby było dużo :-)

      Usuń