Otóż w domu zabrakło mleka. Mój małżonek robiąc mi kawę robi
również poranną porcję mleka modyfikowanego Okruchowi… czy muszę dopowiadać
jakim tropem poszedł chory męski umysł?
Paskudztwo obrzydlistwo!
Niedługo po tym niecnym uczynku (zupełnym przypadkiem)
zdarzyło się tak, że skisło się pomarańczowemu Tymbarkowi. Miałam sok wylać,
doniosłam karton do zlewu, ale Okruch zaczął marudzić, więc czynności nie
wykonałam.
Porzuconym sokiem po powrocie z pracy zainteresował się Mąż…
Porzuconym sokiem po powrocie z pracy zainteresował się Mąż…
Nie powiem, żebym tego nie przewidziała – dlatego chciałam
go nawet uprzedzić, ale zanim zdążyłam, on już wziął solidny łyk…
Istnieje jakaś uczciwość na tym świecie!
Oko za oko, ząb za ząb :)))) i to przez przypadek:)
OdpowiedzUsuńZupełnie! :-)
UsuńMoje dzieciaki nie znosiły mleka modyfikowanego. Julka mając niespełna pół roku przeszła na krowie a Marcin tylko matkowe ;) Modyfikowane jest be!
OdpowiedzUsuńJakby co to ja miałam inny patent na (prawie) krwawą zemstę - herbata/kawa z wodą z octem (z czajnika co się odkamieniał). Teraz przylepiam wielką kartkę :)
Okruch odkąd odrzucił pierś (nieco ponad jedenaście miesięcy sobie wtedy liczył) dostaje rano Enfamil i całkiem mu smakuje. Chociaż to jedyny raz, kiedy przyjmuje mleko... poza tym woli wodę i posiłki stałe, najlepiej mięsne, choć nie pogardzi właściwie niczym... no, ważne, żeby było dużo :-)
Usuń