Rodzice nie wykazywali się szalonym entuzjazmem, a ja nie rozumiałam ich niechęci.
Przez nasz dom przewinęły się psy, koty, myszki chińskie, szczury, chomiki, rybki, żółw, królik...
Nie widziałam w tym najmniejszego problemu, sama słodycz, kizianie i radość.
Do czasu.
W Statecznym domu mieszkają z nami pies, kot i rybki, które to w bezczelny sposób (wszystkie) okazały się nie być samoobsługowe.
Pies, który w zasadzie nie jest psem tylko mieszanką psa, chomika i kota w jednym (ekonomiczne rozwiązanie, prawda?).
Kot, który ma w nosie cały świat - pożywienie, czysta kuweta i mizianie - oto priorytety tego kudłacza.
Rybki jak to rybki.
Okruch uwielbia zwierzaki, świetnie się z nimi bawi, a jego entuzjazmu wystarczy za nich wszystkich - i całkiem słusznie, bo czworonogi bawią się z nim głównie w chowanego berka - one uciekają i szukają kryjówki, a Okruch je łapie.
Ostatnio zasadziłam na balkonie słonecznik. Miałam nadzieję, że coś wyrośnie i Dziecię będzie miało radochę, a ja będę mogła cieszyć oko żółtym kwiatem. Cóż...
Nowa sadzonka.
Nie podoba ci się...?
Nie powiem, żebym była z niego wyjątkowo dumna. W pamięci mam próby mordu na moim skrzydłokwiecie (dotąd zdarza mu się zakopać tam skarpetkę), rozszarpane gąbki, upór w oznaczaniu kociej kuwety i udany zamach na dywan.
Kot sygnalizował nam od początku, że dodatkowe zwierzę w mieszkaniu to nie jest dobry pomysł - pamiętam jak czekał aż Pies (wtedy o wadze niespełna kilograma) podejdzie do brzegu kanapy, żeby zrzucić go z niej jednym pacnięciem łapy - zerkając to na nas, to w dół na lecącą kulkę sierści. Podnosiliśmy Psa i umieszczaliśmy ponownie na kanapie (minęło wiele czasu żeby dorósł do wskakiwania samodzielnie), a Kot z lubością powtarzał czynność tym razem patrząc nam wyzywająco w oczy.
Do dziś Kot waży więcej niż Pies i w hierarchii jest numerem jeden.
Kot w zasadzie nie przysparza nam większych problemów. Cóż to bowiem za problem wejść na laptopa, kiedy właśnie piszę post i cielskiem skasować większość notatki... albo wsadzić cały łeb do mojej kawy. Nie ma to jak podkraść się i zjeść puszkę tuńczyka, który właśnie odsącza się na sitku i miał być głównym składnikiem makaronu z t u ń c z y k i e m i oliwkami. Albo nadgryźć dorsza, który rozmraża się na blacie, bo przecież tylko kawałeczek, nawet nie zauważymy... nie jest też problemem ściągnąć wspomnianego dorsza z blatu na posadzkę razem z nietłukącym się talerzem - nietłukącym oczywiście jedynie z nazwy, w praktyce nie tłucze się na kilka, a na kilkaset kawałków.
Najcichsze i najspokojniejsze stworzenia to rybki.
Ostatnio nabyliśmy kilka nowych - czerwone cosie (których nazwy nie pamiętam), dwa malutkie glonojady i bojownik. Poza nimi w akwarium mieszkają neonki, żółte cosie, kiryski pigmeje i kosiarka.
Glonojady są najprzyjemniejsze w fotografowaniu, bo nie uciekają jak szalone.
Bojownik nie był zadowolony z sesji. Czerwone cosie miały to gdzieś.
Na koniec moje kochane Maleństwo, które pomagało mi naprawić straty wyrządzone przez Kudłacza-ogrodnika
I moja ogrodnicza duma:
Przyznam się, ale jedynie drobnym drukiem, że wykopałam je z ogródka Mamy i zasadziłam na balkonie już tak pięknie wyrośnięte. Trzymają się świetnie!
Majówka dobiega końca, deszcz nie przestaje lać. Całe szczęście, że udało nam się wykorzystać słoneczny czwartek maksymalnie, ale o tym w kolejnym poście.
Przyjemnego weekendu wszystkim!
Przyjemnego weekendu wszystkim!
cudne niezapominajki!!
OdpowiedzUsuńMamine, więc i cudne :)
Usuńcoś te nasze psy próbują ogrodnikami zostać, Psica rozniosła cala grządkę z posianymi astrami :-/
OdpowiedzUsuńKot Wasz miał czuja, ale chyba by mnie trafiło gdyby mi słodka kulkę sierści zrzucał z kanapy ;-)
Okruch - pomocnik - och, ach
Tymi niezapominajkami namówiłaś mnie na wizytę na targu ;-)
Wtedy mnie to irytowało i bawiło na przemian... ale teraz jak Kot ustawia psa to głównie cieszę się, że mnie wyręcza ;)
UsuńNiezapominajki w ścisłej czołówce moich ulubionych kwiatów...