środa, 19 marca 2014

W marcu jak w garncu...

Marzec mija w zastraszającym tempie i mam pewne podejrzenia, że zbliżająca się magisterka podkręca szybkość upływu dni.
Do tego zmienna pogoda i przytłaczające przesilenie - huśtawki nastrojów mam nie gorsze, niż w ciąży i dziwię się, że Małżonek jeszcze ze mną mieszka (mógłby na ten przykład ubiegać się o separację i rozwód z powodu wyjątkowej niezgodności mojego charakteru). 

Przejaśnienia.

Na statecznym podwórku bez szaleństw.
Na tę chwilę mocno potrzebuję słońca i wyglądam go z niecierpliwością, bo jestem na granicy jakiegoś paskudnego kryzysu osobowościowego - zmieniam się we wstrętną jędzę.
Dziś na ten przykład Okruch, zwierzyniec i Małżonek potrzebowali jedynie niecałych dziesięciu minut na wyprowadzenie mnie z równowagi (do tego Stateczny potrafił to zrobić na odległość paru ładnym kilometrów przebywając w tym czasie w pracy)... całe szczęście wróciła równie szybko, jak została zaburzona.

Okruch odkrywa nowe możliwości zabawy

A ja staram się nie paść na zawał na jego pomysły.


Może w kwietniu uda nam się pozytywnie zakończyć podjęte wyzwania, bo na razie nie idzie nam to zbyt niesamowicie...

SM: Kochanie może byśmy odsmokowali Okrucha, co?
M: Już?
SM: Ma prawie półtorej roku i nie widzę potrzeby, żeby go ciumkał... po prostu jak się będzie przebudzał w nocy trzeba spróbować go uśpić bez smoka.
M [bez przekonania]: No... skoro tak chcesz.

Dwie godziny później dobiega nas płacz Dziecięcia.
Stateczny idzie i wraca po minucie.

SM: Dałeś mu smoka...?
M: Tak, nie jest gotowy.

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twojego Statecznego :) Z dialogów z nim powinnaś wydać jakąś książkę. Wróżę Ci majątek jaki na niej zarobisz. Dobrze, że moje dziecię jeszcze nie próbuje włazić na przedmioty, ale zapas melisy i jakiegoś valium chyba powinnam już zabezpieczyć na poczet przyszłych dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, muszę zacząć spisywać nasze rozmowy, bo pamięć mi szwankuje i jak przychodzi do pisania notki, to pusto w głowie :)
      A przecież on tak co i rusz!

      A co do kupna melisy - oj magazynuj, bo co wymyślają te dzieciaki, to szał :D

      Usuń
  2. No skoro Okruch nie jest gotowy, to nie ma co się spieszyć. Popieram Szacownego ;-)
    Rozumiem spadek formy, sama jakiś mam, pewnie brak słońca, powietrza i ludzi tak na mnie wpływa. Energię mi dają wiadomości z pracy i knucie :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. No prawda, że dobrze wyczuwa dziecko i w żadnych wypadku nie chodzi o jego lenia :)?

      Usuń
  3. Widzę Okruch ćwiczy wspinaczkę, tylko patrzeć jak zdobędzie Mount Everest! :D
    Co do spadku formy to przyłaczam sie do klubu. Wszystko mi na nosie gra. Ale byle do prawdziwej wiosny, moze słonko nas naładuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspinaczki to jego specjalność... o zgrozo!
      Forma ma duży związek ze słońcem, więc więcej więcej wiosno!

      Usuń