czwartek, 11 września 2014

Blogowe piękno mam w Lublinie.


No i stało się - pierwsze spotkanie blogerów za Statecznymi.
Całą trójką wybraliśmy się na




Spotkanie odbyło się w Galerii GALA.
Organizatorki spotkania, czyli Karolina i Klaudia zadbały o to, żeby spotkanie przebiegało w sympatycznej atmosferze i obfitowało w niespodzianki. 
Już od wejścia usiłowaliśmy skorzystać z jednej z fajniejszych atrakcji - Fotobudki Fotoiluzjon.
Oczywiście Okruszysko stwierdziło, że skoro mamusi tak zależy na tych zdjęciach, to on wcale ich nie chce. Zanim udało nam się doprowadzić go (nie bez powodu używam tego słowa) podstępem do budki i uchwycić zdjęcia - mieliśmy kilka podejść. Za "sterami" urządzenia stał przesympatyczny Pan Fotograf, który pomógł nam zabawić dziecię i dzięki temu mamy super pamiątki. Dostaliśmy po dwie kopie każdej serii (cztery zdjęcia na jednej) - jedna wisi na lodówce, a pozostałe trafiły do statecznych portfeli.
W związku z bojowym nastrojem Okrucha postanowiliśmy nie korzystać z kącika dla dzieci, ale z tego, co podejrzałam u innych - dzieci nie mogły się nudzić, a to dzięki opiece Studio Nie Nudno i Klubokawiarni Fika. 
Wykłady, czy może raczej pogadanki były interesujące i nie nużyły, choć nie na wszystkich udało nam się być... 

 Pani Violetta Olejewska, logopeda.

Renata Skoczylas, brafitterka.

Jako nieco zaleczona (nie ma to jak mieć męża, jako rzekomy głos rozsądku "po co ci piąty balsam do ciała, przecież nie zużyłaś tamtych!) maniaczka balsamów i wszelkich smarowideł ze szczególnym zainteresowaniem przyglądałam się pokazowi Pat&Rub, który połączony był z testowaniem prezentowanych produktów i zachęcił mnie do zakupienia paru ich kosmetyków - szczególnie kusząca jest seria rewitalizująca, której zapach mnie zachwycił! Uwielbiam produkty z cytrynową nutą, zapachowy strzał w dziesiątkę. 

Krótka historia firmy i wstępny opis kosmetyków. 

Bardzo interesujący i zapadający w pamięć zapach, bardzo lubię kosmetyki z kozim mlekiem, świetnie działają na skórę. 

W czerwonym woreczku prezent od firmy - dwa kosmetyki.
 A z przodu różniste produkty, które można była testować. 


 Mi w paczuszce trafiło się masło do ciała z serii orzeźwiającej i krem na zimę dla Okrucha - z pewnością wypróbujemy. 
Dla Okrucha najlepszą zabawą było jeżdżenie wózkiem i oczywiście przebieganie przez źwi... te na spotkaniu były interesujące, choć nie otwierały się automatycznie. Były natomiast zupełnie szklane i wspaniale przystawiało się do nich buziaka udając glonojada i żądając, żeby mamusia koniecznie, ale to koniecznie również przykładała swoją paszczę - z drugiej strony - dając sobie w ten sposób całuski... (tylko dzięki obecności Statecznego mogłam skupić się na tym, co dzieje się na spotkaniu, to on przejął latanie za Dziecięciem i zabawę w glonojady).


 Nie obyło się bez najechania na stół i ludzi.

 Zmora rodziców - źwi. Czasem czujemy się przez to jak w tym skeczu kabaretu Moralnego Niepokoju, a Okruch odgrywa stanowczo rolę sprzedawcy.

W związku z brakiem drzemki Okrucha zabraliśmy się do domu przed zakończeniem programu. Czekali na nas zresztą stęsknieni Dziadkowie u których Okruch miał tego dnia nocować, a tym samym Stateczni mieli okazję się wyspać i bardzo nas do tego ciągnęło. 

W domu - już na spokojnie, kiedy Dziecię szykowało się do snu u Dziadków, przyszedł czas na rozpakowanie paczek... (specjalnie czekałam, aż małe, ciekawskie stworzonko będzie daleko)

 Było co oglądać... od kosmetyków, przez książeczki, zakładki do książek, próbki płatków śniadaniowych i makaronów naszej lokalnej Lubelli, aż po pendrajwy...

 Torba blogera... 

 Urocze zakładki, które znacznie lepiej prezentują się na żywo, niż na zdjęciach robionych wieczorową porą...

 A to akurat wygrana w loterii.



 Książeczki, gazetki i przepiśnik!

Kosmetyki!

Czas upłynął szybko - przyjemne towarzystwo, ciągle coś się działo. Na stołach przekąski, miejsce ze słodkościami, kącik kawowy. Dzieciaki miały raj (no, nie tylko dzieciaki...) bo w zasięgu ich rączek stały owoce, żelki, ciasteczka, babeczki, paluszki, soczki i inne przyjemności - wszystko, co takie skrzaty lubią. 

A teraz czas zakończyć i korzystać ze snu. Wciąż idą ząbki i jeszcze plącze się infekcja, więc korzystamy ze snu ile się da. A da się niewiele, więc sami rozumiecie.

Dobrej nocy! 


A poniżej firmy, które przyłączyły się do spotkania, a o których nie wspomniałam wyżej: 

Indywidualne magnesiki z logo uczestniczek: Pixgraf,

Przepiękne torby do zapakowania gifów:  All Bag


Patron medialny spotkania Mama w Lublinie

1 komentarz:

  1. Ale fajna inicjatywa :-) Pozazdrościć!
    Super gadżety :-)
    Boję się etapu źwi :p bo etap glonojada przechodzimy ;-)

    OdpowiedzUsuń