sobota, 11 maja 2013

Dr Jekyll & Mr Hyde

Nadszedł maj i przyniósł wiosnę. O tej porze roku, kiedy temperatura przekracza 20 stopni, nadchodzi zwykle coś-czego-pies-nie-lubi-najbardziej, a mianowicie psi fryzjer. Być może inne zwierzaki cieszą się na myśl o luksusowej kąpieli, przysmakach, masażu i przycinaniu sierści, ale nasz Pies stanowczo nie jest stworzeniem tego typu. Co prawda nie pogardzi waniliowymi ciasteczkami, które serwują mu pracownicy gabinetu, a mimo to dziwak sierść swą lubi i pozbywa się jej niechętnie.
W tym roku również Pies chcąc nie chcąc został podstępnie zwabiony do gabinetu, skąd właściciele zwiali, a stwór sierść stracił.
I tu zaczynają się Psie dziwactwa. Zauważyliśmy z Małżem, że nasz kudłacz(he, he, he...) po ogoleniu zmienia się diametralnie. Natychmiast po utracie włosia zaczyna się przemiana. Wygląda to mniej więcej tak:
Mr Hyde(sierść długa) uwielbia szczekać. Szczeka na wszystko... na cienie, wiatr, śmietniki, ludzi,  kwiatki, lustro, Kota i inne koty(innych kotów nieco się boi, bo przy swojej koguciej wadze 5kg jest zagrożony pomyleniem z szynszylem, tudzież szczurem i może skończyć jako obiad co większych upasionych podwórkowców*). Mr Hyde jest również tchórzem w kwestii wsiadania do samochodu - trzeba się naprosić, żeby łaskawie wskoczył na siedzenie. Ma tendencje do wchodzenia pod nogi zawsze i wszystkim, a szczególnie kiedy człowiek niesie coś, czego upuścić nie powinien. Na spacerze rwie się do zwiedzania okolicy i próbuje się rządzić. Zaczepia większe psy, żeby zaraz potem z bezzasadnym piskiem schować się za nogami właściciela.
A dr Jekyll? Otóż natychmiast po utracie rudych kłaków głównie... udaje, że go nie ma. Wstydzi się, chodzi po krzakach i przemyka cieniem. Robi na dworze "co trzeba" i zwiewa pod drzwi. W mieszkaniu próbuje przemieszczać się za zasłonkami i pod dywanem, a szczekanie na jakiś czas staje się mniej istotne. Unika innych zwierząt i wygląda to tak, jakby wstydził się swojego wyglądu. Do samochodu wskakuje ochoczo - tuż po otwarciu drzwi i jako pierwszy.
Sielanka nie trwa jednak długo i Pies po około trzech dniach wraca do postaci Mr Hyde'a i łobuzuje po dawnemu.

Dobrze, że ja nie przeżywam takich przemian po wizytach w salonie fryzjerskim, bo Małżonek Szacowny do reszty by zwariował... choć jeśli kiedyś niewystarczająco będzie zachwalał nowe uczesanie, to kto wie? ;-)

* Ciekawostką niech będzie, że kiedy Pies był jeszcze szczenięciem mało brakowało, a stałby się ofiarą kota podwórkowego. Dachowiec ważąc w tamtym czasie na oko siedem razy więcej niż nasz pupil próbował upolować go sobie na obiad. Na szczęście w porę zauważyłam zagrożenie i uratowałam Psa przed jakże zaszczytną rolą przekąski. Psu zdarzyło się również robić za jeża - na którymś z pierwszych spacerów ustawiła się za nim rodzina jeży i tak sobie gęsiego wędrowali... nie zaskoczy więc już Was chyba, że w przypadku mojego specyficznego kudłacza(he, he, he...) nic mnie już nie zdziwi :-)

Dla porównania zdjęcia Psa przed i po wizycie u fryzjera... znacząca różnica nie tylko w charakterze.


6 komentarzy:

  1. Biedna psinka, az mi go szkoda jak czytam, ze sie wstydzi i chowa:-( No ale wazne, ze dosyc szybko mu to mija:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedny to on by był, gdyby w 30 stopniowym dniu zasuwał po dworze z długą sierścią :D
      A tak to jest tylko z lekka niezadowolony z efektów spa :P

      Usuń
  2. Kurka jakby dwa różne psy na tych fotach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. coś Ty zrobiła swojemu Psu. Bidulek, też bym łaziła po krzakach, gdyby mnie ktoś tak ogolił :p
    Sprawa rodzinka jeży cudna :-) Nasza psia dama z przekąską pomylona zostać nie może, raczej powoli, z cielęciem :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja poproszę notkę o kocie!

    OdpowiedzUsuń