piątek, 2 sierpnia 2013

Wsi uroki

Witam po „wakacyjnej” przerwie :-)
Teściowie wyjechali nad morze, my wyjechaliśmy do teściów i tak oto spędziliśmy dwa tygodnie na wsi. Zabrała się z nami Jagodowa rodzina, więc było tłoczno i wesoło. Trzy sztuki dorosłych chodziły do pracy, a mi przypadło siedzenie z naszymi dwoma chłopakami i gotowanie obiadków, więc stateczność w pełnym wymiarze. Nie powiem – było wesoło. Wesoło wesoło i wesoło ja-tu-zaraz-zwariuję…  Bo Czarek i Okruch razem, to mieszanka wybuchowa – raz wybuchałam śmiechem, a raz z nerwów ;-)

Mamy do opisania kilka przygód, ale na dobry początek taka z serii „uroki wsi”.

Siedzieliśmy sobie spokojnie w salonie. Czarek oglądał bajkę, ja karmiłam Okrucha.
Nagle nasz spokój przerwało solidne JEBUDU z efektem drżenia szyby. Zdążyłam zauważyć coś bliżej nieokreślonego, co rozpłaszczyło się na szybie i zaraz się po niej zsunęło… to coś miało skrzydła.
Pierwsza myśl „cholera, jakaś kaczka mi tu przyszła, zdechła i co ja z nią teraz zrobię?” - jakby co najmniej należało ukryć mocno niewygodne zwłoki. Z szoku wyrwał mnie Czarek:

Cz.: Ciociu, ciociu, coś się o nas rozbiło!

Podchodzimy do okna, patrzę, a tam na krześle leży coś dużego, brzydkiego i ogłuszonego.
Pokazuję Czarkowi naszego gościa przez szybę.



Cz.: Co to jest?
S.M.: Nie wiem dokładnie Czarciu, ale jakiś bażant, kuropatwa, czy inny ptasior...
Cz.: I co? Dlaczego on uderza w naszą szybę? Dlaczego leży? Co z nim zrobimy? Jak on tu wpadł…
S.M.  Nie wiem Cezary, ale biegnij szybko zamknąć furtkę od tarasu, bo zaraz pieski do niego przybiegną…
Cz.: I co?!
S.M. No nie wiem Kochanie, ale prawdopodobnie go przestraszą, albo dziabną, a z jego nerwami chwilowo chyba nie najlepiej...
Cz.: Ciociu, biegnę! Musimy uratować tego bakłażana! Na ratuneeeeek!

Bakłażant okazał się być perliczką, perliczka okazała się być żywą i po chwilowym oszołomieniu poszła sobie w siną dal nie przejmując się biegającymi psami. Może dlatego, że te psy to nasz pomeranian i niezrównoważony labrador teściów…? Oba co najwyżej mogły ją zalizać, albo uciec od niej w popłochu - takie oto cechują je mordercze zapędy i szalona odwaga.

8 komentarzy:

  1. Ptaki Hitchcocka nadochodzą...

    Swoją drogą na maila odpowiedz a nie ptaki podglądaj, no ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypraszam sobie, to ewidentnie ptaki próbowały podglądać nas, ale zabrakło im subtelności :-P

      Usuń
  2. Nagły atak perliczki! :D
    Kurczę, jak tylko przyjadę do Polski, MUSIMY się zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy...! tylko Ty się wyrób jeszcze na "stare śmieci" bo z Twoim tempem to już na dom się załapiecie, a wtedy kto wie? Może jakaś perliczka i Ciebie zaatakuje :p

      Usuń
  3. Oh jej, cóż za przeżycia, ale te miastowe to wystraszyć łatwo :-D Ty się ciesz, ze Wam koziołek nie jebutnął w szybę :-D Nasza Psica na etapie gonienia tego co ucieka, ale to łajza, więc jeszcze nic nie dorwała :p
    A zdechniętą kaczkę, bakłażana czy innego ptasiora to się na rosołek bierze, bo na wsi o zaopatrzenie trudno :-D
    Wierz mi, ze Cezary chętnie by Ci asystował przy skubaniu :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koziołek powiadasz... ale za to wszystko przed Wami, bo Psica niby nie dogania, ale zapędzić sarenkę do drzwi balkonowym może jej się udać :-D
      Cezary a i owszem, oskubałby chętnie... ale wolę nie wzbudzać w nim takich zapędów, bo kto wie jak to by się skończyło, to dziecko ma szalone pomysły :-D

      Usuń
  4. czasem naciskam opublikuj a potem dopiero czytam to, co napisałam, zgroza!
    Oraz dziękuję za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma za co, przyjemność po statecznej stronie i z pewnością jeszcze odwiedzała będę :-)

      Usuń