środa, 19 czerwca 2013

Rudości.

Nadeszło lato, nadeszło słońce i wyblakło mnie. Ot, uroki rudych kolorów na moich włosach.
Natura dała mi poniekąd rudy charakter, ale nie dała odpowiedniego barwnika - i całkiem słusznie, bo Mama mogłaby się nieco nasłuchać od Taty, gdyby te ćwierć wieku temu położna pokazała mu przez szybę rudawego noworodka - więc w poczuciu uczciwości i alarmowania społeczeństwa o swoim usposobieniu sama poprawiam ten błąd.
W końcu znalazłam farbę, która oddaje jak trzeba moją osobę i z zadowoleniem prezentuję wyniki. Jednocześnie pokażę, co słońce i mycie włosów poczyniły z rudością poprzednią. 



A to farba, która mam nadzieję będzie się spierała nieco wolniej... choć nawet jeśli nie, to zapasowe opakowanie czeka w szafce, bo o dziwo jakimś cudem wystarczyło jedno, więc kolejny plus odnotowany :-)

6 komentarzy:

  1. Wiewiór, wiewióra... :-D
    to przez zazdrość jest, bo mi w rudym zupełnie do twarzy nie jest, a chciałabym żeby było :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiewiór, ale jaki zacny :D
      Jak nie możesz się maźnąć na rudo, to przynajmniej popatrz z przyjemnością :p

      Usuń
  2. Roznica kolosalna:-D
    Piekny efekt koncowy! Zazdroszcze:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to marsz do sklepu i rób!
      Po paru razach się rozjaśnią i będą takie wychodziły :-)

      Usuń
  3. O, chyba kolejny ciekawy blog:-)!

    OdpowiedzUsuń